Leniwie otwarłam oczy i sięgnęłam po mój telefon. 26 grudnia 2012r.
9:37. Przetarłam dłonią zaspane powieki i przyjęłam pozycję siedzącą.
Powoli zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam to
i poszłam do łazienki. Zrobiłam wszystkie poranne czynności, ubrałam
się, zrobiłam lekki makijaż. Następnie poszłam do kuchni, gdzie
siedzieli już rodzice. Usiadłam przy stole obok taty, a mama położyła
przede mną talerz z dwoma naleśnikami z nutellą. Po chwili doszedł do
nas Zayn. Nie wyglądał na wypoczętego. Lekkie worki zdradzały, że
poszedł spać jeszcze później ode mnie. Usiadł na przeciwko mojej osoby i
blado się uśmiechnął. Co odwzajemniłam. Brat dostał swoje śniadanie i
zaczęliśmy jeść wspólne śniadanie. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Dawno
tego nie odczułam. Zayn' a nie było przez kilka miesięcy. Trasy,
koncerty, wywiady, sesje. Był w Londynie. A ja? Fakt tęskniłam za nim,
no ale co miałam powiedzieć? Nie jedz? Nie możesz, bo ja tak chce? Chcę
być dobrą siostrą, choć czasami mi to nie wychodzi, więc nie mogę mu
tego zabronić. Uwielbia śpiewać. A skoro to kocha to ja będę go w tym
wspierać.
- Dziś przyjeżdża moja siostra, a wasza ciocia, więc mam nadzieję, że
będziecie w domu. - powiedział tata. Ciocia Jo. A raczej Jo, bo tak
kazała nam do siebie mówić, jest wspaniałą kobietą. Ma jedną córkę i
dwóch synów. Bardzo lubię Addie, córkę Jo. Z jednej strony jest miła i
pomocna, ale potrafi komuś przyłożyć. Oczywiście w walce o swoje
marzenia. Ale wracając do tematu.
- Zaraz idę do Devonne, ale będę na obiad. - powiedziałam i poszłam się przebrać w to.
Następnie założyłam mój biały płaszczyk i wyszłam. Przeszłam kilkaset
metrów i znalazłam się przed domem mojej przyjaciółki. Podeszłam do
drzwi i nacisnęłam dzwonek. Po chwili ukazała mi się szczupła blondynka o
zielonych oczach. Od razu się do niej przytuliłam. Co odwzajemniła.
Poszłyśmy do jej pokoju po drodze rozmawiając o prezentach, które
dostałyśmy. Oczywiście przywitałam się jeszcze z rodzicami dziewczyny.
Gdy tylko Dev zatrzasnęła drzwi od jej pokoju, ja wyciągnęłam prezent
dla niej. Kupiłam mojej najlepszej przyjaciółce koszulkę z The Beatles.
Nie była jakąś wielką ich fanką, ale czasami ich słuchała. Następnie
usiadłyśmy na wygodnym łóżku.
- Wyjeżdżam. - powiedziałam w środku rozmowy co jest lepsze conversy czy vansy.
- Słucham? - powiedziała Devonne.
- Wyjeżdżam do Londynu z Zayn' em. Będę tam mieszkać z resztą zespołu.
- Dlaczego mnie opuszczasz? - powiedziała. Powoli do oczu zaczęły jej napływać łzy.
- Spokojnie będę tu przyjeżdżać. Poza tym ty będziesz do mnie
przyjeżdżać. No i przecież nie wyjeżdżam na stałe. - powiedziałam i
przytuliłam przyjaciółkę.
Reszta spotkania minęła nawet spokojnie. Ale spokojnie w naszym wydaniu
to znaczy śmiechy, puszczanie muzyki, śpiewanie, plotkowanie,
komentowanie ubiorów z gazet itp.
Od Devonne wyszłam w okolicach godziny 14. Przeszłam tą bardzo długą
drogę. Gdy byłam pod domem, nacisnęłam klamkę od drzwi i weszłam do
środka. Rozebrałam kurtkę i buta. Następnie poszłam do salonu i włączyła
telewizor. Akurat leciała powtórka najnowszego odcina trzeciej serii
Pamiętników Wampirów. W czasie tego jakże interesującego serialu
zastanawiałam się gdzie wszyscy poszli.
Jak na zawołanie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Z lekką trudnością
podniosłam się z kanapy, wcześniej wyłączając telewizor. Poszłam do
drzwi. Stała tam Jo i Patric - mąż Jo. A za nimi stali Addie, Jason i
Ryan. Przywitałam się z każdym poprzez przytulenie się. Następnie
zasiedliśmy do obiadu.
Po posiłku zabrałam Abby do swojego. Zaczęłyśmy plotkować i rozmawiać o ciuchach, chłopakach i jeszcze na wiele innych tematów.
Byłam bardzo wdzięczna Abby za to, że pomogła mi się spakować. A wierzcie mi łatwo nie było.
W okolicach godziny 23 rodzice Abby zaczęli
się zbierać. Ja natomiast poszłam się przebrać w pidżamę i położyłam się
na łóżku. Po chwili odpłynęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz